Spojlery

Zdradzę Wam kolejne ciekawostki, jakie szykujemy na towarzyskie urodziny Łucji…

 

Primo: czekają już butelki z wlanymi barwnikami spożywczymi:

Są gotowe favour bags dla gości! To bransoletki do stóp (z Alika), zapakowane w „etui do kart kredytowych” (też Alik). Te etui zamówiłam kiedyś, Chińczyk przysłał NIE to co miał przysłać, ale za to w ilościach hurtowych. Nie chroni przed zczytywaniem kart, ale napisał mi, że to, MY friend, GREAT POCKET FOR ID CART! Wystawiłam pozytywa i mam bazylion etui na dowody osobiste (część będzie użyta teraz). Natomiast bransoletki zamawiałyśmy jeszcze w zimie, część oczywiście NIE doszła, ale dla gości wystarczy. Chwilę żeśmy z Łucją myślały co wybrać, bo i notesiki i ołówki były, a panny są takie duże, więc chciałyśmy coś bardziej dziewczęcego.

 

A dziś panna zaniosła do szkoły galaretki. A właściwie GALARETKI! Najpierw z zastygniętej niebieskiej i czerwonej wycięłyśmy GWIAZDKI. Potem ozdobiłyśmy porzeczką i poziomkami, a POTEM zalałyśmy bezbarwną galaretką! HA, a na czubek bitą śmietanę 😉 Bizancjum galaretkowe!

<><>

Lecz, żeby nie było tak idealnie, wczoraj się pokłóciłyśmy. Pani z polskiego poprosiła, by Łucja przyniosła zaległe prace. Wiedziałam, że nie zrobimy charakterystyki pana Tomasza z Katarynki, bo robiłyśmy dwukrotnie i za każdym razem pani zlecała napisanie jej na nowo, pod innym kątem. I Łucja powiedziała, że TRZECI raz nie będzie o NIM pisać. Ale okazało się, że nie oddała prac, które pisałyśmy. Więc się pytam, GDZIE ona to ma???

  • Wywaliłam.
  • Ale DLACZEGO???
  • Bo pani NIE zebrała, więc wywaliłam.
  • Jak mogłaś? I co chcesz teraz zrobić?? Przecież nie będziemy tego pisali na nowo!
  • I tak już mam pasek. A na stypendium nie ma szans.
  • To NIE o to chodzi! YYYyy!!! Masz najgorsze cechy po mnie i po ojcu! Po mnie masz chaos i to upodobanie do bazjlu we wszystkim, a po nim to beztroskie usuwanie wszystkiego co Ci aktualnie nie jest potrzebne! Wyrzucam, pozbywam się, nie będę się tym teraz martwić! Nie można tak! Wszystkie szkolne rzeczy trzymasz do wakacji!

Na to ona wyszła, wsiadła na rower i odjechała. Grrr… Ja wiem, że otacza mnie chaos, ale w tym gromadzeniu ogólnie WIEM gdzie co jest.  Lecz jeśli ona dorzuca do tego czystki, to wszystko się wali. Bo jakoś to będzie. Nieważne. Potem Lilka kazała mi po nią jechać, bo Łucja pojechała na huśtawkę na plac zabaw i że ona włoży Mieszka do wanny. Wzięłam hulajnogę, żeby było szybciej i do niej pojechałam. Złość już jej zeszła, mi zresztą też, więc spokojnie wróciłyśmy do domu. Chyba nam się to słynne dojrzewanie zaczyna :/