- Jakie macie gile? Moje są normalne – zagaiłam w aucie.
- Ja mam tęczowe, a w drugiej dziurce… brązowe – popłynęła 1-sza odpowiedź.
- Moje są zielone.
- A moje brokatowe!
Pobiegliśmy. W Kolorowym, po raz już trzeci. Tym razem tematem był brokat, więc na koniec świeciliśmy się jak bohaterowie Star Tracka :)) Za każdym razem jest strasznie gorąco i tak też było tym razem. Mieliśmy przycięte koszulki, Łucja uparła się na KRÓTKI top i wg mnie trochę przesadziła 🙂 Bardzo dobrym patentem było, że wzięliśmy ubrania na zmianę i MOKRY ręcznik. Potem przy aucie rozebraliśmy się, przetarliśmy ręcznikiem i przebraliśmy w czyste. Rok temu miałam niebieskie włosy po biegu i jak wsiadałam do auta w białej koszulce, to zawsze wychodziłam w błękitnej na karku (z pół roku ten barwnik wytrząsałam).
Fajnie było 🙂 Pobrudziliśmy się, pośmialiśmy i może gdzieś znajdziemy nas na zdjęciach, to jeszcze dokleję.
<><>
Ach, i spotkaliśmy znowu Chucka. Zagaiłam:
- Wczoraj plaża, dzisiaj bieg… Znowu jakaś superprodukcja?
- Nie. To inna fucha jest.
🙂 Btw. w tym wczorajszym co wyglądało jak reklama media marktu, ale oburzyli się gdy się spytałam czy to reklama, fabuła była taka, że Jack ciągnął skrzynię na bezludnej wyspie, a z tej skrzyni wyszła blondynka w jeansowych spodenkach… Nie wiem co robił Chuck, bo panna z piratem objęci wchodzą do wody. Będę śledzić nowinki filmowe, jak zlokalizuje to Wam przypomnę 🙂