lazy day

Zeszły po schodach całą trójką… 🙂 Niosąc róże i prezenty. Popakowane i w rękach. Rysunki i babeczki do kąpieli (bo to okazuje się TO robiła Liliana w szkole). Na rysunkach zachody słońca, serca. Rozczuliły mnie te od Mieszka: „Mama nastolatka”, „Kwadratowe serce” i „Rzygający ptak” 😉 No i wyznanie o moich oczach 🙂

<><>

A dziś jak już się wyspaliśmy poszliśmy na gminny piknik. Dawno nie bywaliśmy w takich miejscach, one są jednak dość męczące, ale raz na jakiś czas MOŻNA. Strażacy wylewali pianę, panie z Gok-u malowały buzie, były jakieś stragany z lokalnym rękodziełem, dmuchańce i duuużo waty cukrowej 😀

<><>

Czytałam fajny wywiad z Łukaszem Orbitowskim. No dobra, jest średni, nic w nim nie ma nowego, ale dwa momenty są fajne:

„10 lat temu doprowadziłem swoje życie do punktu zgodnego z oczekiwaniami społecznymi.”

„Młodość jest niefajna, a dzieciństwo jest w ogóle okropne. Nie ma nic gorszego niż bycie dzieckiem. Nie dysponujesz samą sobą. Bardzo szybko chciałem być dorosły, tęskniłem za odpowiedzialnością, za męskością, za prawdziwym życiem i wyzwaniami, za cierpieniem. Wszystko to dostałem.”