Randka

Wyobraźcie sobie, że w ubiegłym tygodniu znajomy zaprosił mnie… na kawę!?! To taki znajomy, który oprócz tego, że wie, że mam dzieci (i nie mam męża) nie wie o mnie nic. Nawet jak mam na nazwisko… I powiem Wam, że mnie tą propozycją wystraszył. „Ale dlaczego!!!? Przecież tak miło sobie raz na jakiś czas rozmawiamy, a on chce to zepsuć!!!” I on się zorientował, że ja się wystraszyłam. Więc powiedział: To ja zadzwonię do Ciebie w niedzielę i się jeszcze raz zapytam.

1-szy dzień kombinowałam jak tu odmówić. 2-go dnia doszłam do wniosku, że JEDNAK chcę iść, bo to pierwsza taka propozycja od lat trzech. 3-go zaczęłam się zastanawiać, co jest z nim nie tak, że chce się ze MNĄ umówić. Itd. Jakby nie było w niedzielę byłam na etapie, że  I TAK z pewnością NIE zadzwoni… I rzeczywiście nie dzwonił. Więc o 20-stej wysłałam mu rozpaczliwego esa, że z pewnością doszedł do wniosku, że wszystko będzie zamknięte, wiec do zobaczenia kiedyś tam indziej… I on o 21-szej zadzwonił. Ech, emocje jak u nastolatki.

Tak więc byłam na kawie. A potem pojechaliśmy do maka na lody. I bardzo było sympatycznie. I to zwyczajny koleś i żaden psychopata (przemyślenia z dnia 4-go). Taką miałam 1-szo majową przygodę! Prywatny marsz do bycia poskładaną całkowicie 🙂

<><>

Tegoroczną flagę udało się przymocować przy pomocy folii spożywczej. To jednak bardzo przydatny gadżet 🙂