KK challenge

Spóźniłam się spotkanie z Łucją. Panna siedziała o ustalonej godzinie w ustalonym miejscu, przed nią stał pusty kubek po kawie i jeszcze jeden PUSTY po herbacie. A ja się spóźniłam 20 minut… By jej to jakoś wynagrodzić w drodze do auta zaproponowałam, że kupmy jej TEN korektor. Ona czasem podbiera mi moje kosmetyki, ale brzęczy, że moje korektory są za jasne.

Weszłyśmy do ładnej drogerii,gdzie powiedziałam babeczce w uniformie, że potrzebujemy korektor. Ona wyczuła koniunkturę, posadziła pannę przed tym lustrem z lampami o jakim marzę, i zaczęła dobierać 🙂 Bardzo się to Łucji spodobało. Ale najzabawniejsze było przy kasie, gdy nie mogłam znaleźć karty stałego klienta. No i ta babeczka do mnie mówi:

  • To może załóżmy nową? Zawsze to jeszcze jedno drzewo Pani zasadzi.
  • No to zasadźmy!

<>

Akcja była tego typu, że byłam dziś u lekarza. Dzieci są pod opieką dermatologiczną i raz do roku ktoś je OGLĄDA. Doszłam więc ostatnio do wniosku, że ja też piegów mniejszych i większych mam co niemiara i SIEBIE również wrzucę do systemu. Tylko, że zabrałam dziś ze sobą na wyprawę Łucję, lecz wysadziłam ją przy mijanej galerii handlowej. No bo w przychodni przyszpitalnej nudno, a tak mogła pójść na kawę i może zrealizować bon zakupowy, który niedawno dostała… TYLKO, że jak JUŻ ją wysadziłam, a chwilę później dotarłam do celu, to odkryłam, że NIE MAM telefonu. A centrum handlowe gdzie ją zostawiłam to takie raczej spore… Obrócić do domu i wrócić to godzina… Więc pożyczyłam telefon od przypadkowej osoby i zadzwoniłam. Gdzie ONA ma być dokładnie za godzinę, która jak sami wiecie, czasem się wydłuża.

<><>

Mam dla Was Kim Kardashian challange 😉 Bawiliśmy się tak na plaży. Zaczęło się od zdjęcia Kim, które sparodiowała Celeste Barber. W tryptyku jest też nasza wersja :DD