- Łucz, a chciałabyś może gdzieś z siostrą pojechać?
- Ale mamy ferie w różnych terminach.
- Prawda. Zresztą Lila przed maturą nigdzie się nie ruszy. Czy Ty wiesz, że powiedziała mi, że lubi chemię bo ciągle czegoś się uczy?
- To brzmi BARDZO jak Lila.
Pojechałam wczoraj na szkolenie dla NAUCZYCIELI. Bardzo się cieszę, że na wyrwałam się na takie wydarzenie, a nabytą w ten sposób wizję odbioru sztuki nowoczesnej będę przekazywać dalej. W pierwszej kolejności oczywiście MOIM dzieciom! Że w konfliktach wojennych brały też udział kobiety, że czystość rasowa to wymysł stary jak świat i że na pierwszy rzut oka można rozpoznać jakiej płci był artysta. Szkolenie było późno i tuż obok Jarmarku Świątecznego! A tam spotkałam Łucję, która była JUŻ po randce z Miłkiem, więc wróciłyśmy do domu razem!






- Łucz, a coś jadłaś, czy kupujemy coś na Jarmarku?
- Jadłam, ale możemy kupić kaiserschmarrn.
- Mają to tutaj? Super! Albo nie. Bądźmy ekonomiczne. W domu mamy krupnik, zresztą mówisz, że coś jadłaś. Frytki?
- Nie. Byłam z Miłkiem na pizzy. On wziął sobie też karczocha i zamówiliśmy sobie jedno wino na spółkę. I przyszła do nas somelierka, żeby o tym winie opowiedzieć.
- Elegancko!
- Miłek powiedział, że ona chyba nawet nie miała drugiego stopnia, a jego tato ma trzy stopnie.
- A potem przyszliście na jarmark?
- Tak. I pojechaliśmy diabelskim młynem.
- Ależ Wy jesteście romantyczni! 🙂



