- Proszę włączyć światła. Dobrze. Jednego nie ma. Teraz mijania. Teraz długie. Dobrze. Awaryjne? Wsteczny. Dobrze. Przeciwmgielne?
- A SKĄÐ ja mam wiedzieć GDZIE one są?!!? NIGDY ich NIE używam!
- To ja Pani włączę… Działają.
- A jak miały by NIE działać, skoro NIGDY ich NIE używam??!
Męczące są te wizyty w warsztacie, ale mam dolany olej, mam wymienione oponki i mam wymienione przepalone żarówki, co to mnie już na ulicy zatrzymywali, że NIE mam. Bardzo się z tego cieszę – ten wizyty w warsztacie zawsze mi dają poczucie, jakbym zrobiła coś DLA siebie. Poza tym, jesteśmy z Lilką, w trybie wymyślania jak tu przerobić nashi, którego wiele jest w ogródku u dziadków. Lądujemy potem z tym jedzeniem przed telewizorem, bo z Lilą lubimy HORRORY, których zawsze dużo na jesieni pojawia. Co ciekawe, z Mieszkiem oglądamy wspólnie o psychopatach, a z Łucją dzielimy zainteresowania westernami. Z innej beczki, dziś byłam z uczniami w muzeum, które znam, bo JUŻ tam byłam!


🐎🐎🐎
I jeszcze Łucja bombardująca nas romantycznymi obrazami przysłała fotkę KUCYKA:

