
Zawsze mi się TAK zbiegnie, że WSZYSTKIE rodzaje „wizualno-czytelniczego przerywnika” są PODOBNE. Jak trafiałam w epokę czasową, to na każdej płaszczyźnie było to samo (lata 20-ste/ koniec XIX wieku/okupacja), więc kombinuję bardzo, żeby TAK dobierać, by mi się NIE mieszało. Np. teraz do łóżka mam książkę „Nocami krzyczą sarny”, które miała być współczesna w Polsce, w aucie mam „Lalkę z Lizbony”, która założyłam, że będzie się działa w Portugalii, a w serialach kończę „The Serpent”, którego akcja toczy się w Tajlandii. Niby NIC podobnego, nie? Otóż NIE. Wszystkie te trzy pozycje mają fabułę toczącą się w TRZECH segmentach czasowych. Sarny dzieją się teraz, w latach 80-tych i podczas wojny. Lalka dzieje się podobnie (tu, kilka lat wcześniej i jeszcze kiedyś), a i Serpent rozgrywa się na skaczących między sobie trzech odcinkach, dzielących się o 4 i 10 lat. Na szczęście film mi się prawie skończył, wiec powinno być łatwiej!
🕺🕺🕺
Czwartek zleciał. Kartki cały czas NIE zrobione, kalendarze nie zamówione, a prezentów BRAK. Zlokalizowałam za to świąteczne skrzaty na strychu (nieźle mnie wystraszyły, bo o nich zapomniałam, a one stały i patrzyły) i opowiem Wam zabawną historię z Łucji uniwersum. Otóż jak pamiętacie Łucja zrobiła sobie kolczyk na brwi razem z Miłkiem. I może zdarzyć się tak, że oko zareaguje opuchlizną i człowiek stanie się REKSIEM. Łucję to ominęło, ale spotkało Miłka. I rano gdy mama go obudziła, wykrzyknęła: Miłek, co Ci się stało?! A Miłek pokłócił się dzień wcześniej z farmaceutką w aptece, bo on czasem ładuje się w jakieś konflikty. I odpowiedział, że był z ŁUCJĄ w aptece i jakiś gość klepnął JĄ w tyłek i on się z NIM pobił. I wszyscy takie wytłumaczenie zrozumieli i taka wersją została PRZYJĘTA 😀
