- Mówiłaś ojcu, jak Mieszko zdobył medal? A jeszcze jedno mi się przypomniało! Wyobraź sobie, ze on chce brać udział w szkolnych wyprawach do teatru i zapisałam go na dwa najbliższe wyjazdy. – opowiadałam Lutce przez telefon.
- Niesamowite. Tak te dzieci same się wychowują i same chcą się rozwijać! Przecież nikt ich do tego nie zmusza i za bardzo o nich nie dba.
- Dokładnie.
Powiem Wam, że na ciepłe słowo wsparcia od mamusi zawsze mogę liczyć 🙂 Ale szczerze mówiąc: TAK. Rzeczywiście te pomysły są często NIE narzucane przeze mnie i wychodzą całkowicie od NICH. Oczywiście, ja bym taki wyjazd do teatru załatwiła taniej korzystając z różnych programów wsparcia dla szkół, ale nie będę się wychylać, bo fajnie, że się zgłosił i wspaniale, że szkoła takie rzeczy organizuje. Dumna jestem też z Łucji, która postanowiła zacząć pracować. Mam naturalnie także ogromne wyrzuty sumienia, że nie potrafię jej zapewnić beztroskiego studenckiego życia, ale uważam, że jeśli wysłała CV i oni do niej po 7 minutach oddzwonili (!!!!) to jest to szok. Praca baristy jest oczywiście robotą słabo płatną i czasową, ale to, że jej się chce i że podejmuje próby to jest imponujące! Foteczka panny z koncertu. W tle jej obecna sympatia!

