Babciom i dziadkom NIE tylko dużo zdrowia!

Dziś mamy Dzień Babci, a jutro Dzień Dziadka. Tak nam się to szczęśliwie ułożyło, że są młodsze wnuczęta, które odpowiadają za oprawę artystyczną tego dnia (przedstawienie w przedszkolu), a moje stare konie pewnie wyślą tylko po esemesie. Są dziadki bardzo ważne i cieszę się, że są w naszym życiu. Niedzielne obiady są najbardziej oczekiwanym rodzinnym wydarzeniem tygodnia, a te małe rzeczy, które dla nich robimy są zdecydowanie niewystarczające. Miałam kiedyś znajomego, który lubił powtarzać, że dług zaciągnięty u rodziców spłacamy własnym dzieciom i strasznie mnie to zdanie wtedy oburzało. Wydawało mi się, że to nie fair tak patrzeć na rodziców, jakby tę więź trzeba było odciąć i odwrócić się od nich plecami, ale czas który im poświęcamy jest zdecydowanie mniejszy, niż ten który zabierają nam własne dzieci. A jeśli spojrzymy na to na to w taki sposób graficzny, to zobaczymy, że obie starsze grupy (rodzice i dziadkowie) stoją przodem do najmłodszego pokolenia, które niekoniecznie patrzy się w naszym kierunku, bo się wierci i kręci. I ten ostatni szczebelek zajęty przez dziadków to jest największy możliwy poziom dawania.

Lutka na święta, gdy dzieliśmy się opłatkiem, powiedziała coś bardzo trafnego. Kiepsko być starym, bo jedyne czego Ci życzą, to zdrowie. Nikt nie życzy Ci wspaniałych wakacji, udanych wypraw do teatru czy na zakupy, tylko więcej zdrowia. Tak właśnie robimy, bo chcemy żeby byli z nami jak najdłużej i tak naprawdę tylko małe dzieci mają w sobie tą naiwność, że życzą dziadkom by częściej im czytali, by pojechali z nimi do parku i by babcia kupiła sobie nowy naszyjnik.

Siedziałam sobie wczoraj w mojej sypialni i patrzyłam na pokój. Uwielbiam to miejsce! Sterty książek, kolorową biżuterię zawieszoną na ozdobnych hakach, otwartą szafę i zdjęcia dzieciaków na ścianie. I zamyśliłam się nad upływem czasu i tym co mamy zapamiętane w naszym ciele, po przodkach. I czy moja babcia też tak miała, że zatrzymywała się w jakimś punkcie swojego domu i myślała, że jak strasznie w tym miejscu dobrze? Na pewno lubiła się na nas, swoje wnuki, patrzeć gdy byliśmy czymś zajęci. Wujek mi o tym powiedział, że tak robiła. Może właśnie miejsce przy kuchennym oknie było jej ulubione? Może każda z nas, i mama, i ja, i potem dziewczyny, mamy lub będziemy miały takie miejsce? Bo tak to jest z tymi dziadkami! Dużo po nich mamy!

🏠🏠🏠

Z takich lekkich rzeczy pokażę Wam fragment konwersacji z Diablim. Kazał swoim pracownikom wpłacać na Wośp-ową e-skarbonkę Mieszka. Jeden wpłacił całkiem sporo…