kinowy weekend

  • Bez nich nawet nie jesteśmy w stanie zjeść dużego popcornu- smętnie powiedziała Łucja.
  • Fakt. Ja nawet nie miałam na niego ochoty.
  • On chyba jest rzeczywiście na cztery osoby. I napojów też nie wypiłyśmy!
  • Ale film straszny. Chyba pierwszy raz nam się tak zdarzyło, że obie na raz krzyknęłyśmy.
  • Tych jumpscarów było kilka!

Poszłyśmy wczoraj z Łucja do kina. Na Wolf Man-a. Ja jestem fanką Julii Garner, chociaż wolę jak jest trochę bardziej pyskata, jak to było w Ozarku. Ale podobało nam się! Do kina poszły też dziadki na jakąś studyjną produkcję z Iraku. Muszę ich wypchnąć na Dylana, bo wszyscy pieją z zachwytu nad tym filmem! Będę ich indoktrynować dziś na obiedzie, a jedziemy do nich z jeszcze jedną misją, bo Łucja chce pożyczyć od babci jakąś biżuterię na studniówkę! U mnie same drewniane kolie i korale z pestek, a jej się marzy ZŁOTO!

📽️📽️📽️

A na spacerze odwilż. Jedyny śnieg, to ten gdzie wcześniej były bałwany.