mix refleksji po bieganiu

Taki jestem typ fizyczny, że jak jestem zmachana to wyglądam strasznie. Zawsze mnie to przeraża, że skok +20 jest taki mocny, ale z drugiej strony jak jestem w dobrej formie, to ten wygląd jest zadowalający. Kiedyś mnie to frustrowało, niezmiennie się boję się, że tak już zostanie, ale ogólnie staram się myśleć o tym jako o drogowskazie jak żyć. Z okresu kiedy pracowałam w szkole mam wspomnienie rozmowy ze znajomą na psim spacerze, która się mnie zapytała: Co CI stało? Strasznie staro wyglądasz! I mam też nagrania siebie komórką z chwil, gdy czuję że jest dramat. To są dwie różne osoby i nie jest to odczucie subiektywne.

Nieważne. Taki właśnie stan osiągnęłam wczoraj wieczorem. Lila jak mnie zobaczyła, powiedziała: Mamo, jesteś bardzo zmęczona. Oczy jak królik, zmarszczki jak narysowane grubym markerem, chrypa i pulsująca irytacja. Parę tematów mi się skumulowało, jeszcze szybki spacer z psem, który po nocy NIE chce chodzić, bo przecież MOŻE usłyszeć zapomniany fajerwerk, w auto i do sanatorium. LECZ musiałam do nich pojechać, bo Mieszko miał wczoraj spotkanie dla wolontariuszy WOŚP! Całe przedsięwzięcie wzięło się z potrzeby zdobycia punktów do wolontariatu, ale cofam mój wcześniejszy brak entuzjazmu do ładowania się w kolejny temat. Bo to jest bardzo fajna impreza z cudowną energią, którą trzeba przeżyć również od środka wydarzenia. Siedzieliśmy w sali kinowej domu kultury, organizacja jest mistrzowska i czułam jak całe to napięcie mi puszcza. Zobaczymy jeszcze jak pójdzie nam zbiórka (to nie chodzi o to ILE uzbieramy, lecz o sam proces, bo TO uważam za najcenniejsze – takie wychodzenie do ludzi i zbieranie do puszki ma ogromną wartość pedagogiczną), ale naprawdę uważam, że możemy brać w tym udział CO ROKU!

A potem jeszcze założyłam do jego profilu mu e-skarbonkę i mieliśmy z Diablim nie ogłoszony konkurs na najlepszego rodzica 😀 Orkiestra gra w przyszłą niedzielę, muszę młodemu kupić kalesony, żeby nie zamarzł i bardzo się na ten tegoroczny finał cieszę!