styczniowy barłóg

  • Łucja, 10 minut i wychodzimy, więc mi nie znikaj. Chyba, że NIE chcesz jechać? – wpadłyśmy od dziadków, ja zamierzałam podgrzać rosół i kurczaka w potrawce, zapakować do pojemników i toreb termicznych i pojechać do Lili i Mieszka.
  • Chcę jechać do mojego rodzeństwa. Czy mogę nie ściągać kurtki? Zimno i rześko, więc w niej zostanę.
  • Ależ to poetycko zabrzmiało. Prawie jak ten… Możesz zostać, ja zostanę w czapce.
  • Prawie ja co?
  • Prawie jak „ostry cień mgły”.

Przywieźliśmy sobie WCZORAJ od dziadków NASZE piecyki i mamy LEPIEJ. Dziadkom bojler już działa, a ja podpięłam je w tych miejscach, co to z nich je zabrałam. W łazience np. Miau, która ma tam legowisko, siedziała w nocy jak przed telewizyjnym ekranem. Równolegle ekipa sanatoryjna posiłek zjadła, chociaż Mieszko się dziwił SKĄD my mamy tyle pojemników termicznych. Obie siostry odpowiedziały mu, że ZAWSZE były. Rzeczywiście mamy morze małych termosików, które miały dzieci do szkoły na herbatę i często kupowałam kolejne, żeby nie nosiły takich poobtłukiwanych oraz sporo kubków termicznych. W tej chwili, ponieważ są często używane, na stałe stoją na blacie obsychając po użyciu.

🐻🐻

Nowy tydzień. Styczeń to taki listopad (jeśli chodzi o przyciąganie łóżka), ale na razie mam łatwo, bo do porannego ogarnięcia tylko Łucja. Muszę wpaść z panną do sklepu sportowego by przymierzyła kilka rzeczy, czekają mnie dwa dni poza domem i mam nadzieję, że chwilę będzie tak śnieżniej. W ramach projektu dla domu, otwieram ten rok poszewkami. Po co? Nie wiem, ale mi się spodobały! Poszewki są z hipermarketu, były na wagę, babeczka, która w w nich kopała razem ze mną powiedziała, że ona kupuje dla psa i ostatnio kupowała na ciuchach, ale TE wychodzą taniej. Mam wiec zupełnie do niczego nie pasującą poszwę w misiaczki i małego jaśka w króliczki. Muszę to wyprać, wyprasować i na pewno się przyda! U góry macie też nasz kuchenny, trójdzielny kalendarz, który dostałam w piekarni za punkty i jest taki prestiżowy, że nawet ma zegarek! Nowość, bo w kuchni zegarek potrzebny, a ten na kuchence mierzy czas po swojemu!