Okiść i te dwa pozostałe

Próbowałam sobie dziś rano przypomnieć jak nazywają się te zjawiska pogodowe związane ze śniegiem. Okiść pamiętałam, bo to te czapy śnieżne, co oblepiają drzewka. Ale męczyło mnie to coś co może być zalążkiem kry, a jest takimi bryłkami, które płyną po rzece… To jest ŚRYŻ. Trzeci to popularna szadź, która w obocznej wersji staje się szronem.

🍪🍪🍪

  • Ojej, upiekłaś ciasteczka! – Łucja wpuściła mnie do kuchni po dwóch godzinach.
  • Tak i NIE krytykuj.
  • Nie zamierzałam. Wyglądają wspaniale, córeczko! Czekoladowe?
  • Miały być zielone, bo są z matchą.
  • Nie mogły wyjść zielone skoro dałaś czekoladę.
  • Nie dawałam!
  • Ale gdy wstawiałaś do piekarnika były brązowe. Może dałaś cukier trzcinowy?
  • Tak, ale tak miało być w przepisie.
  • Może to miał być jasny cukier trzcinowy? A mogę spróbować?… Słodkie. Pyszne!
  • Nie jestem Lilą.
  • Są naprawdę dobre! Poza tym smakoszem się rodzisz, a kucharzem zostajesz na skutek okoliczności. Nie musisz kogokolwiek ścigać. Może Ty będziesz tą karmioną, a nie tą gotującą? Z innej beczki: czy Twoja wiśniowa bluza z Gap-a może pojechać do sanato na kolejny cykl pralniczy?
  • NIE.