malownicza pora roku

Lepszy jest ten pobyt Lili i Mieszka niż to bywało czasem gdy jeździła Łucja. Panna najstarsza zresztą wyliczyła, że spędziła tam SIEDEM miesięcy. Ponad pół roku swojego życia! Najgorszy turnus był wtedy gdy była pandemia i oni ją tam zamknęli i ja ją dopiero po miesiącu zobaczyłam. Doszłyśmy wtedy do auta i w nim się rozpłakałyśmy. Albo gdy były obie panny i pandemicznie każda przesyłka stała przez pół godziny w pokoju pielęgniarek by przejść kwarantannę. Ja kombinowałam wtedy jak tu dowieźć zupę i jak ją zapakować, żeby była ciepła, a ona i tak docierała do nich zimna. Tym razem, nie dość, że pokoje są lepsze, to jeszcze nie ma problemu by na chwilę zabrać ich na przepustkę. Wczoraj Diabli wyciągnął ich na kebaba, a dziś ja zabrałam ekipę na poranny spacer z Bibs. Oni byli w okienku po śniadaniu i przed obiadem, ja zostawiłam psę na chwilę w aucie, pobiegłam do nich, zabrałam i pojechaliśmy na dotlenianie!