pracowity piąteczek

Koniec roku szkolnego coraz bliżej, więc zabrałam się za robienie fotoksiążek do szkoły. W ubiegłym roku zrobiłam w klasie Lilki, wyszło fajnie, więc w tym roku zgłosiłam się TEŻ u Łucji. Projekt u Łucji jest nieporównywanie większy, bo fotoksiążka ma objąć trzy pierwsze lata nauki. Stron pewnie będzie więcej, ale co ważne dla mnie, zrobienie tego to sprawa trudniejsza. Dostałam od wychowawczyni dwa tysiące fotografii i muszę z tego wybrać jakieś 80 🙂 Archiwizowane były ważne szkolne wydarzenia, okazje i wycieczki. Ponadto we wtorek byłam w szkole i zrobiłam zdjęcia dzieciakom w ławkach DO „zdjęć profilowych” fotoksiążki i to też jest ponad 50 zdjęć…

I DZIŚ chciałabym TĘ Łucjową wersję zrobić. Nie dam rady wszystkiego, bo nie wszytko wiem (np. nie wiem z jakimi pisarzami mieli spotkania, albo kto dokładnie odszedł po pierwszej i drugiej, a kto doszedł w drugiej i trzeciej), ale większą część MOGĘ już poukładać.

<><>

A wczoraj byłam w Licheniu 🙂 Pojechałam z rodzicami na taką spontaniczną wycieczkę. Pomysłodawcą była Lutka, bo Boże Ciało i w ogródku i tak NIE można było NIC robić, a pogoda piękna. I rzeczywiście był to dobry pomysł. Miejsce naprawdę robi wrażenie. Nie do końca jestem przekonana do stylu, mało tego uważam, że za dużo tam wszystkiego. Metafor, skojarzeń (sam układ jest bliźniaczy do Krzysztopora: okien tyle ile dni w roku), symboli, i to na dodatek z różnych kultur, ale spodobały mi się organy. W życiu takich nie widziałam. I chociażby dla koncertu na organach (3xdziennie) warto tam wpaść!