Jak pokonać chińską konkurencję…

Odwoziłam rano Diabla z sąsiadem na dworzec. Sąsiad wsiadł gadając przez komórkę i jak skończył przerwał nam rozmowę:

  • A wiecie jak jest super rano przejechać się do sklepu na rowerze? Ostatnio tak pojechałem i było niesamowicie. Aż pomyślałem, że może i do pracy dałbym radę?

Diabli się wtrącił:

  • Może byś i dał, ale dojechałbyś mokry.

Ja dorzuciłam:

  • To jest ten problem. Gdyby w każdej pracy były prysznice, to można by kombinować by przynajmniej kawałek drogi przejechać rowerem.

Sąsiad gdyba dalej:

  • No, ale jeśli bym nałożył samego t-shirta? Chińczyki tak się nie pocą.

Wyłuszczam więc JA – specjalista od ras:

  • Bo to taka rasa. Oni wogóle się nie pocą. Nie mają zarostu i się nie pocą.

To był znak dla Diabla by zaznaczyć swoje miejsce:

  • Nie to co my – prawdziwi mężczyźni! 🙂

<><>

Dziś Mieszula miał pobieraną krew. Był niezwykle bohaterski! Bez łez i szarpania dał pobrać te kilka fiolek. Buuu… Mam nadzieję, że to koniec, bo to jednak paskudne badanie. Za to ponieważ miała znowu pobieraną z nadgarstka zażyczył sobie tradycyjny zegarek, który pani pielęgniarka mu narysowała! 🙂