Pies o urodzie dla koneserów

Przeglądałyśmy dzisiaj z Lilką ofertę kolonii i obozów. Panna chce coś takiego przeżyć i w sumie to jest to chyba dobry pomysł. Chce RÓWNIEŻ iść do sanatorium (SAMA, bez Łucji) i mam wrażenie, że to wszystko to taka potrzeba oderwania się i odnalezienia samej siebie. Temat musimy przewałkować jeszcze wiele razy, ale widzę bardzo dużo plusów takiej atrakcji. Żeby przekopać się przez oferty pojechałyśmy na specjalne targi, ja skombinowałam bilety i rozmawiałyśmy z paroma organizatorami. Mamy jakieś fanty, foldery, czekoladki, zakreślacze i WSZYSTKO wyglądało rewelacyjnie. Jedna oferta była tak przedstawiana, że Lilce założono gogle do VR, żeby „przeszła” przez to miejsce… Wątek jakby nie było będzie wracał!

Łucja miała cały dzień randkę i była poza domem (zresztą dotarła na dworzec rowerem i rower tam zostaje na noc, bo wróciła autobusem -> rano pojedzie sprawdzić czy jeszcze jest), Mieszko pojechał na nocowankę do kolegi, a ja cieszę się, że dałam radę pobiegać RANO! Tam gdzie się spotykamy jest las i sporo osób po nim przechadza. I takie pozytywne spostrzeżenie z dziś: no więc od jakichś dwóch lat, gdy tak biegamy, czasem trafiamy na tę samą babkę, która tam spaceruje. Starsza ode mnie, bardzo atrakcyjna i zawsze sama. I ona w kółko patrzyła, że ta Bibs, biegnie obok mnie. I otóż DZIŚ szła z psem. I chwilę z nią gadałam, bo zawsze psiarzy uspokajam, że Bibi chociaż NIE na smyczy, to nie zrobi krzywdy innemu psu, bo to tchórz. I ten jej pies to taki kundel w urodzie Bibi, chociaż na krótkich nóżkach. I to okazało się taki starszy adopciak, którego ma od tygodnia. Miłe to bardzo, że (tak to czuję) jakoś MOŻE wpłynęłam na czyjąś decyzję o posiadaniu psa? I to też takiego o urodzie, nazwijmy ją: DLA koneserów…

A to jeszcze jakaś zaległa fotka z zoo – fajna nam ta wycieczka tydzień temu wyszła i jak widzicie chociaż sobota i mnóstwo dodatkowych atrakcji, wcale nie było wielkich tłumów. Ta większa grupa po prawej na dole się zebrała, bo tam akurat była pora karmienia szympansów.