- Zaraz pójdziecie na rentgena… – mówił lekarz jednocześnie wypisując skierowanie na RTG– Poza tym, wszystko dobrze?
- Czasem Łucję boli kręgosłup. Mówiłaś tak, nie? Punktowo…
- Tak, ale już nie boli. To na ferie mnie bolał.- mruknęła Ł.
- Myśmy na ferie trochę chodzili… –wytłumaczyłam.
- Dużo? – zapytał dok.
- Bywało około 20 km…
- Proszę mi takich rzeczy nie mówić! 20 km przez ile dni?
- Albo godzin ? Wokół jakiejś góry? – dopytał drugi lekarz.
- NIE wiedziałam, że nie wolno… To w mieście było. Berlinie..
- Jak kłuje tzn. że za dużo. Wydawało mi się to oczywiste!
- NIE przyszło mi to głowy… – wiem, wiem, wiem jestem gapowata
- W Berlinie jest bardzo dobry transport miejski. Można było skorzystać!
- WIEM. My korzystaliśmy, ale i tak DUŻO wychodziło!
I nakrzyczano na mnie, że jestem nieodpowiedzialna! No, ale PO wizycie, kolejna w czerwcu i ogólnie wszystko w porządku. Po tej czerwcowej, przejdziemy już na wizyty 1x w roku. Co więcej, obaj lekarze (to byli ci, którzy ją operowali) powiedzieli jednogłośnie: BARDZO się nam, Łucja, podobasz. Co oznacza, że stan pooperacyjny jest zadowalający. Rehabilitacja ma trwać DALEJ, basen za 3 miesiące (panna już szukała gdzie będzie chodzić), no i jeśli kłuje OZNACZA, że musi przystopować.

<><>
Równocześnie dostałam umowę od przyszłego pracodawcy i nie wiem czy nie wchodzę na grabie (ZNOWU), ale szczegóły jak wszystko ruszy. Miało ruszać od najbliższego poniedziałku, ale się przesunęło na jeszcze kolejny… Niżej macie panny jadące wspólnie na ramen!
