Technicznie rzecz biorąc jeszcze NIE wsiadła do pociągu, ale dziś po 18 już będzie! Bo panna Łucja była nad morzem! ZNOWU? I tak i nie, bo była w zupełnie innym miejscu niż w czerwcu. Wyprawa im się udała, bo nie tylko trafili na Święto Ryby i Dożynki, ale też mama Matiego ma taką znajomą, że w parku dzikich zwierząt udało im się wejść TAM gdzie turyści NIE wchodzą! Na WYSPĘ LEMURÓW! To jest podwójnie super, bo Łucja marzy o małpce. I małpki NIE będziemy mieli chociażby dlatego, że mamy w domu przejmująco zimno w zimie i ona by tu miała ŹLE. Ale jak kiedyś będzie dorosła, to może sobie małpkę sprawić. Lemury jakby nie było BARDZO Łucję pokochały, a jeden nawet został wyjątkowym fanem jej biustu. Co to znaczy, nie wiem, ale zakładam, że wieczorem się dowiem!





A to seria z KOTKIEM:


<><>
My w tym czasie nic za bardzo nie zrobiliśmy, ale mieliśmy np. awarię prądu, który wczoraj wywaliło w całej gminie. Dziś byłyśmy z Lilką w piekarni i na rynku i na dziewczynę czekają brzoskwinie, nektarynki i wieniec z jagodami. Wczoraj na chwilę wpadł Diabli, który przywiózł jej górę marcepanowych serduszek z Lubeki, także smakołyki już na nią czekają!