
- Wie Pani, dawno nie byliśmy w Krakowie i nie bardzo wszystko pamiętamy. Dama z łasiczką już była, Rynek, Sukiennice, po drodze wejdziemy na Wawel, ale co jeszcze?
Babka w punkcie IT zadowolona urwała bezpłatną mapę i zaczęła nam zaznaczać:
- Proszę zacząć od Bramy Floriańskiej. To przez nią królowie wjeżdżali do Krakowa. Dwie najważniejsze ulice to Grodzka i Floriańska i należy nimi przejść w całości… Tutaj są budynki Uniwersytetu. Warto wejść na bezpłatny dziedziniec gdzie o pełnych godzinach przechadzają się ludzie w strojach z epoki… I koniecznie planty -ulubione miejsce spacerów…
- A gdzie jest smok? Jakoś pod zamkiem?
- Grota tak, a pomnik można zobaczyć idąc wzdłuż Wisły.
- Chcemy jutro pójść do Mangi…
- To będzie tu… Koniecznie, na wystawę kotów!
- A hejnał? Jest w samo południe?
- Nie! On jest co pół godziny, tylko koniecznie trzeba pomachać trębaczowi, bo to przynosi szczęście!
Bardzo lubię biura IT i namawiam Was na zaglądanie tam, bo nawet jak znamy miejsce gdzie jesteśmy, TAM zawsze coś ciekawego mówią! Inna sprawa, że rzeczywiście w Krakowie DAWNO nie byliśmy – ostatnio w 2013 na urodziny dziadka, a WCZEŚNIEJ, w 2009, ale to z samymi dziewczynami JESZCZE)…. Tym razem pojechaliśmy pociągiem: ja, Łucja, Lila, no i Mati. Młodzi, jak to młodzi, łazili sami – spotykaliśmy się w muzeach i na niektórych posiłkach. Nocleg mieliśmy w hostelu na Kazimierzu, było STRASZNIE gorąco, więc sporo było kombinowania jak tu wypić kolejny litr płynów poza knajpą, więc na okrągło zaglądaliśmy do sklepu po kubek z lodem i kolejny napój.
Muzea były trzy: Czartoryskich (bo zobaczyć Damę z gronostajem było celem TEJ wyprawy), Manga (wystawa o kotach) i Narodowe (gdzie schowałyśmy się z Lilką przed upałami). Przy tym ostatnim finiszował Tour de Pologne i to dość zabawne, bo w Lublinie TEŻ na nich wpadliśmy. Wczoraj rano chodziliśmy po Kazimierzu i miałyśmy niesamowitą przygodę z Lilką. W synagodze jakiś przewodnik (?) zapał do nas dużą sympatią i postanowił tak pro bono zrobić nam tour turystyczny. Takie rzeczy czasem się zdarzają i to jest ogromny bonus całego wyjazdu. Zostałyśmy zawalone informacjami i ciekawostkami. Też świetna przygoda! Bardzo udana wycieczka! Btw. młodzi np. odwiedzili również stadiony Krakowa (Wisły i Cracovii) 😉










Muzeum Narodowe:





Wawel. Dzwon Zygmunta:






Kazimierz:






A to widok w nocy z naszego okna. Na dole w białej sukience to oczywiście Łucja z Matim, którzy SZLI na spacer. KOLEJNY.









Muzeum Czartoryskich. Jak widać MOIM gronostajem jest moja torba na aparat: 🙂





