

Dawno temu (jeszcze przed Wojną) to było najważniejsze rosyjskie święto. Parady, pokazy i pochody. Dziś szydzimy, ale miejmy nadzieję, że szybko to minie i dalej będzie można to świętować. Wklejam Wam za to Mieszka pomagającego dziadkowi w wieszaniu flagi na pierwszego maja! Sytuacja miała miejsce dwa dni PRZED naszym ostatnim wyjazdem!
<>
Poniedziałek. Licznik w pokoju nauczycielskim pokazuje nam ILE dni do końca roku i chociaż cyfra jest WCIĄŻ dwucyfrowa, to na przodzie JUŻ jest czwórka! W tym tygodniu chcę zmienić opony, które mam już w bagażniku, mam jedno szkolenie, muszę podjechać gdzieś tam z Łucji gorsetem i dalej porządkuję ogródek. Dziś kupiłam TRZY piędziesięciolitrowe worki ziemi, wór torfu i dwa wory kory. Wszystko już rozsypane, ale okazuje się, że NIE mam nasion trawy. W ogrodniczym stojąc w kolejce do kasy zgarnęłam też pięć aksamitek, które wsadziłam do kilku rozpadających się donic. To taki kwiatek, który kojarzy mi się z moją babcią i z…. Bollywoodem! Tam zawsze któryś zakochany amant gryzie te pomarańczowe kwiatki 😉
<>
Wczoraj. Drama niedzielnego wieczoru. Łucja:
- MAMO, ja nie wiem co ja mam jutro założyć!!
- Załóż cokolwiek.
- Chciałabym to, ale będę mieć goły brzuch.
- Zdaje się, że regularnie masz, chociaż nie powinnaś.
- TAK, ale jutro mam filozofię, a ta baba to TA co ostatnio kazała mi iść po bluzę i że jak nie mam własnej, to mam iść po szkolną. A co jeśli ona mnie pamięta?
- Bardzo możliwe. Ale co to zmienia?
- Ona ostatnio wezwała matkę dziewczyny, która przyszła do szkoły BEZ stanika!
- I ta matka przyszła?
- Tak. Przyszła bez stanika.
- OOOoo! To mamy rozwiązanie :))
