- Mamo, muszę napisać rozprawkę.
- O czym, Łucja?
- O komórkach. Złe czy dobre.
- Dobre.
- Tylko teraz tezę, czyli coś co będę potwierdzać, czy hipotezę, gdzie będę się zastanawiać?
- Teza brzmi prościej, Łucza…
- Też tak myślę. Muszę dać akapit ze wstępem, a potem trzy punkty zaczynające się od: po pierwsze/ponadto i takie tam.
- …W pierwszym możesz dać o apkach, które ułatwiają życie: pogodowych, towarzyskich, społecznych, lojalnościowych… W drugim o tym, że dostęp do Internetu to dostępna od zaraz wiedza encyklopedyczna, dzięki której możemy zwiedzać muzea i miasta. Wirtualne przewodniki i słowniki. Gdzie damy mapy?
- W drugim. A w trzecim musi być o bezpieczeństwie.
- Super. Czyli, że dzięki smarfonom rodzice mogą wiedzieć gdzie są dzieci?
- To akurat słabe.
- Dlaczego?
- Bo tzn. że im nie ufają.
No i przyśpieszyło. Nie wiem czy to już ten pęd, który będzie mi towarzyszył do końca grudnia, czy jakoś gdzieś po drodze zwolni, ale znowu gna. Dziś w szkole bal Andrzejkowy, a jutro poszczególne klasy będą robiły na przerwach wróżby. Lilka niesie piguły z nadzieniem. Włożyłyśmy do środka szkolne przypadki: pójdziesz w kapciach do domu/wylosują Twój numerek/zaśniesz prze matmą i domalują Ci wąsy/itd i panna będzie jutro wróżyć!
Tymczasem nie czekając na Black Friday podjechałam do outletu i mam pierwsze zakupy na 6 grudnia! Książeczki już są, ale jeszcze nie w domu ->czekają na odbiór w kiosku, bo czekam aż doślą kalendarze, to nie będę 2x jeździć… Dziś kupiłam im świąteczną bieliznę 🙂 Sobie zresztą też! Góry, doły i skarpetki. Wszystko w Mikołaje, pierniczki, albo renifery! Wiecie, że na weekend zapowiadają śnieg?
