I git!

Kocham Internet za to jak szybko reaguje. Wyłączysz się na pół dnia i już nie wiesz czym wszyscy żyją. Migają Ci przed oczami kolejne memy z bananami i myślisz WTF??? 🙂 To co jest punktem zapalnym staje się zupełnie nieistotne przy tej dzikiej bananowej twórczości… Aż żal wyłączyć kompa, bo co chwilę coś mnie bawi 🙂

Poszły do szkoły! Syndrom jak po wakacjach. Wczoraj wieczorem temperowałam kredki z piórników i poganiałam z kąpielą. A dziś dzień rozpoczęliśmy od zakupów w sklepie z płazem w logo, żeby kupić po batoniku, wodzie i bułce. Po weekendzie u nas nigdy nic nie ma 🙂 Krótki będzie ten tydzień, ale dobre i to! Niewiele zrobiłam z rzeczy, które sobie zaplanowałam na miniony weekend, ale za to obejrzałam kilka kolejnych odcinków drugiego sezonu Podręcznych. Och, inny jest ten sezon niż pierwszy, ale też mi się podoba. I strasznie wzruszający. Właściwie to nie ma odcinka, żebym nie beczała.

Pojawił się Klarens. Po kilku dniach niebytności przyszedł kulejąc i trzymając w górze przednią łapkę. Dałam dwie saszetki, sporo śmietanki, usunęłam kleszcze i zaczęłam się szykować, żeby z nim dziś do veta uderzyć… Ale on zeskoczył ze stołu, ugryzł mnie w łydkę i w magiczny sposób ozdrowiał. Stanął przy drzwiach, miauknął: Otwórz, wychodzę!. I poszedł nie kulejąc.

Ach, i Lilianie poleciał kolejny ząb. Wczoraj przysłała mi esemesa, że się chwieje – ja przyznam się, nie kontroluję tych jej zębów i cały czas się boję, czy to nie jakiś stały, ale uspokoiła mnie, że to to TAKI z niebieską plombą. I wieczorem jak już leżałam w wannie to przyszła do mnie z tym zębem, że JUŻ go sobie SAMA, w łóżku, wyrwała!