Weekend bez dzieci będzie znowu (ZNOWU) na sportowo. Miałam plan na wyjście kulturalne, ale zaległości domowe są tak wielkie, że jak JUŻ się wy-cardio-wałam, to dziś będę siedzieć na miejscu!
Zaczęłam tradycyjnie od porannej przebieżki… Ale TYM razem tematem było hiszpańskie śniadanie 🙂 Jedna biegaczka wróciła z wakacji i przygotowała dla nas posiłek PO biegu! Były nawet truskawki (w końcu też hiszpańskie o tej porze roku 🙂
Nie miałam przy sobie telefonu i szczerze mówiąc to takie bardzo dziwne i nieswoje uczucie, kiedy go nie wezmę. Ale nie wracałam po niego do domu, bo bym się nie wyrobiła! Bo po biegu pojechałam na dużą sportową imprezę – Dziewczyńską Sobotę. Lubię te wydarzenia organizowane przez wielkie sportowe marki, bo one zawsze są wysokobudżetowe. Musisz tylko przyjść i poćwiczyć, a w zamian dostajesz torbę z prezentami. Są w niej vouchery na bezpłatne treningi na różnych siłowniach (wykorzystam), napoje, bransoletka i kupony do sklepów. Na miejscu były również stanowiska z bezpłatnymi usługami: mam pomalowane paznokcie (JA MAM pomalowane paznokcie!), zrobiłam sobie badanie stanu włosów i skóry głowy oraz kompleksowe pomiary sportowe. Byli też ludzie od treningów EMS… To taka nowość, którą wszyscy się zachwycają. Ćwiczysz w specjalnym stroju i Twoje mięśnie są stymulowane przepływającymi prądami. Efekty są doskonałe, a przyrost masy dużo szybszy. Niemniej jednak ja, jako człowiek, który kiedyś przechodził bloki badań neurologicznych i ten prąd przez niego przepływał, to jak słyszę, że znowu MOŻE przepływać, mówię NIE. Nie chcę drogi na skróty, tym bardziej, że badania, które zrobiłam mówią, że jest ok. Tłuszczyku jednak trochę za dużo, ale można go przerobić na mięśnie. BMI doskonałe, podobnie jak stan kości (bardzo mnie to cieszy!).



I to już kolejny trening. Będą zdjęcia na 100%, bo NAM robiono, lecz nie wiem kiedy!


><><
Mam jeszcze w galerii dwa niewrzucone zdjęcia, więc je dodaję! Łucja wieczorna – widzicie tę łunę która jej z palców bije?? – ona komórki NIE zapomina wychodząc z domu! NIGDY!!! Baa, zawsze ma przy sobie ładowarkę i charger! Niżej Mieszko w kigurumi Lilki (i z siniakami na łydkach). Strój panna dostała pod choinkę, ale JUŻ z niego wyrosła, za to MISIACZKIEM uwielbia być teraz młody!

