Najgorsze w tej Wielkanocy, że to takie błyskawiczne te święta…Ciach święcenie koszyczków, ciach śniadanie, ciach spacer i już właściwie przeleciało! W ujęciach kilku:









Ze spacerem niezła sprawa. Znaleźliśmy park, utworzony wokół starej willi. Park był wypełniony rzeźbami meksykańskiego artysty i pieczę nad tym miejscem sprawuje Ambasada Meksyku. Gość był bardziej znany z malarstwa, ale rzeźby były cudowne. Poza dwoma posągami byków tworzył głównie PTAKI. Jak wiecie kocham kury i była tam rzeźba kury w której się zakochałam! 😀 Zresztą gdyby to zależało ode mnie zapełniłabym całe to miejsce spacerującymi kurami. Takich pięknych ozdobnych odmian. Nie pawiami, nie łabędziami, nie kaczkami, a KURAMI i kogutami 🙂






I łapanie JAJEK na snapie. TO jakaś taka gierka, która pojawiła się na święta i dzieciaki na całym świecie się w nią wkręciły. Mam znajomą w Brazylii i ona wkleiła zdjęcie swojego 10-letniego syna łapiące te jajka :)) U nas łapała Łucja. Łaziła i szukała tych jajek, jak kiedyś pokemony. Ma 151, co jest najwięcej spośród jej znajomych i daje jej już jej całkiem wysoki numer w klasyfikacji międzynarodowej (najlepsze 5%).



I ja w wersji SPRING. Wiem, że moje nogi robią w takim stroju wrażenie masywnych, ale to na TE ciało patrząc zapytał ostatnio mój nowy trener: Boks czy ciężary? Powiedziałam, że ciężary owszem kiedyś były! 😀
