Odrost over

Jedną z pierwszych wielkich mądrości, które przyswoiłam, jest, że KAŻDA wiedza, w którą się ubierzemy, PEWNEGO razu nam się przyda. I zawsze tak do tej pory było. Ale wiem też, że można się TAK zapętlić w szkoleniach i kwalifikacjach i na nic to się nie przełoży. Jeżdżę więc na różne spotkania i wykłady i uwielbiam je, ale nie wiem czy będę umiała to wykorzystać. I zawsze mam takie poczucie winy, gdy wychodzę i zostawiam dzieci. Tak jak wczoraj wieczorem i dziś rano. I na ogół nikt nie pyta: Czy Ty na pewno musisz tam iść? Ale zawsze się boję, że gdy gdy CZASEM proszę kogoś by z nimi wtedy pobył, czy TAK sobie ta osoba nie myśli.

Z takich wątków bardziej przyziemnych i NIE tak enigmatyczych (ale obiecuję, że jak już coś z tych moich wielkich planów, co to mi się się raz po raz roją, wyjdzie, to WAM się do nich przyznam!) postanowiłam pofarbować włosy. Ostatni raz robiłam to we wrześniu, potem miałam wielki plan, żeby mieć własne i przeczekać odrosty, a ostatnio doszłam do wniosku, że podoba mi się to co mam na głowie (odrost do połowy długości). Wydawało mi się, że nie jest źle… No i jednak NIE. Spotykam się z różnymi osobami, NIE mogę mieć takie czegoś na głowie!

<><>

Tak zupełnie nie w temacie kariery pokażę Wam moje wyszywanki 🙂 Bo postanowiłam nauczyć się wyszywać. Wzory, które wzięłam na pierwszy ogień to wielkie diamenty i tatuaże więzienne z początku XX wieku. Marzono wtedy TAM o kobietach w różnych ich postaciach 🙂 Ładnie napisała to jedna osoba, która mnie pchnęła w tym kierunku, że jak wchodzisz do przedziału w pociągu i trójka siedzi z nosami w telefonach, a jedna haftuje to do kogo zagaisz? Wzory,które na razie ogarniam są zupełnie nie publiczne, ale to tak naprawdę bardzo odstresowujące!

A to moja donica. Taka jest cudna! 🙂