Prościej

Dzisiaj mieliśmy wizytę, której się trochę baliśmy… Łucja miała stawić się na kontrolę do ortopedy. Po ostatniej wizycie w sanatorium zarządzili, że panna ma nosić gorset i po feriach w taki wskoczyła. NIE idzie nam to idealnie. Teoretycznie NIE nakłada w piątki, bo wtedy ma tylko 4 lekcje, z czego dwie to w-f. Podczas zajęć ćwiczy wtedy na drabinkach. Aale zawsze jak rusza gdzieś z koleżankami to też NIE nakłada. No i w nocy źle jej się w gorsecie śpi (to ma być 23h/na dobę) i albo ściąga ok 3 w nocy, albo wcale nie nakłada. Jak ma TE dni, to też nie nosi, bo za bardzo ją boli brzuch… To wszystko plus to, że panna gwałtownie urosła od stycznia, kiedy ściągano miarę na gorset. Gorsetowe rozszerzenie na biodra panna ma na wysokości talii!!! Widać to zresztą gdy stanie obok babci, którą nie wiadomo kiedy przerosła.

Lecz nie jest źle! Skrzywienie się nie pogłębiło i nawet jest trochę (1%) mniejsze. Musimy jeszcze w piątek podskoczyć do pracowni protetycznej podkleić peloty w gorsecie, bo trochę się zużyły, a w lipcu możemy założyć nowy gorset. Nie będziemy go jednak zamawiać bo panna ma skierowanie do sanatorium na początek września i zobaczymy co będzie jak skończy czwarty już leczniczy turnus. Zgodne jesteśmy obie, że te gorsety mają super wzory, ale lepiej było by WCALE go nie nosić!

<><>

Skończyliśmy kartki Wielkanocne! Bardzo przydały się króliki, które wycięliśmy z pudełka z maka i żałuję, że pozostałe pudełka wywaliłam. Zadanie na ZAŚ jest więc takie, żeby zbierać fotografie królików 😉 Użyte zostały również dwie zaprasowane z koralików jajko-kurczaki.