W nocy do kocich misek zaczęły już podchodzić jeże, czyli zimy chyba już nie będzie? Dziś pojechałam do dziadków po rowery i zabrałam ze sobą Mieszka. Lilka ruszyła na dłuuugi spacer ze swoją przyjaciółką Mają, Łucja też miała mieć spotkanie, no a ten znudzony mops miał mi pomóc!
Rowery przerzucone, a ja wylądowałam na kolejnym szkoleniu. Nudy, wiem, wątek będzie wracał. Klaruje się sytuacja z koloniami, bo Lilka chyba pojedzie z Mieszkiem na obóz karate. Cały czas nie wiadomo co z Łucją. Dzieci zrobiły pierwszą część wielkanocnych kartek. Klarens wpadł na jedzenie – nie było go go od kilku dni, ale wszamał i poleciał, zanim powyciągałam mu z sierści kleszcze (zawsze jak ma przyjść to mi się wcześniej śni – taką mamy więź 😉
W książce, którą czytam jest niezłe pytanie, na które ktoś tam odpowiada. Właściwie to dwa pytania, które mówią o człowieku wszystko: Z kim chciałbyś się JESZCZE raz spotkać? Oraz: Jaki moment swojego życia chciałbyś przeżyć jeszcze raz? I o ile przy pierwszym wybiera się na ogół kogoś kogo nie mamy już szans spotkać, to przy drugim wszyscy wybierają jakiś moment nazwijmy go intymny. Niezłe.