Zrobiliśmy sobie dzisiaj konkretny muzealny maraton 🙂 Nie zanosiło się na to, ale jak ruszyliśmy to atrakcje mnożyły się same! 🙂
Pierwsze na liście mieliśmy Muzeum Druku. Był wykład o historii drukowania, przegląd przez różne prasy, no i samodzielny druk obrazków z matryc oraz własnego imienia. Trochę się spóźniliśmy, ale było fajnie. Pewien zgrzyt się pojawił gdy okazało się, że płatność za zajęcia wyłącznie gotówką, której na ogół NIE posiadam i na poszukiwanie bankomatu wysłałam Łucję, która miała od rana lekkiego focha. Wyprawa zakończyła się fiaskiem, trzeba było inaczej pokombinować, a Łucji foch zamienił się w rozpacz i samobiczowanie…
A potem… pojechaliśmy douczyć się o pieniądzach! 🙂 Trafiliśmy do cudownej placówki, gdzie można było podnieść PRAWDZIWĄ sztabkę złota, dowiedzieć się jak rozwijały się systemy monetarne, nauczyć się korzystać z bankomatu (czujecie klimat jaki fuks?? Łucja się doszkoliła a z bankomatu na koniec wyfrunął dyplom-naklejka, że już potrafi!), obejrzeć wóz do transportu pieniędzy, zobaczyć jak wygląd MILION złotych, stworzyć własną wirtualną monetę, obejrzeć giełdę i wejść do gigantycznego sejfu! (BEZPŁATNE) Bilety wstępu wyglądają jak karty płatnicze a jakby tego było mało dzieci wzięły udział w grze muzealnej i zdobyły nagrody. Książki, płyty, kolorowanki, ołówki i zakładki do książek. Wydaje mi się, że gość, który wydawał DAŁ nam za dużo, bo na koniec inny gość poszedł po PAPIEROWE torby dla nas, żebyśmy się zabrali (i NIKT TYLE nie wynosił), no ale wzięliśmy co dawał 🙂
Łucja szukała plenerów do fotek na swojego Insta…
Tu znaleźliśmy banknoty, które były emitowane w Polsce i były z SAMYMI kobietami. Pamiętacie akcję: kobiety na banknoty? TO już było!
To są zniszczone banknoty. Czy wiecie, że nawet za spalone dostaniecie zwrot pieniędzy w banku? I że trudniej spalić 200 niż 10? Większe nominały mają lepszy skład papieru (to właściwie bawełna).
Niżej Lilka trzyma SZTABKĘ złota:
A niżej Łucja jako gangsta szykuje się na WŁAM 😀
Tu wchodzą do wozu z pieniędzmi…
A tu Łucja stoi nad MILIONEM w banknotach 10 złotowych. Waży to 70 kg!
Tu się uczą korzystać z bankomatu:
A tu ja sięgam, żeby zadzwonić po dzwonek na giełdzie 😀
Tu macamy bilon:
Tu Mieszko wstukuje kod do sejfu, gdzie czeka na niego nagroda za prawidłowo wypełnioną grę terenową (rozwiązanie to był kod do sejfu):
I tyle! Super! Wracając zajrzeliśmy do kolejnej polecanej pączkarni z listy, LECZ to nie jest TO. Szukamy dalej DONATA doskonałego! 🙂
Jedna myśl na temat “Che giornata!”