Był sobie pies

I był od początku do końca absolutnie bezproblemowy. Każdy kto wchodził do domu wiedział, że pies będzie Cię kochał, a kot będzie Cię nienawidził. Z zapałem przynosiła w zębach skarpetki, pilota, albo cokolwiek innego co złapała na trasie legowisko-drzwi. Uwielbiała jeść i uwielbiała czułości z Lilianą. One miały takie swoje ruchy i zabawy w kręcenie pupą, które obie bardzo lubiły. Była pełna radości. Całodobowo i przez siedem dni w tygodniu. I nie lubiła jak ktoś się kłócił. Lekko podniesiony głos i od razu cofała się na legowisko. Nie było takich sytuacji dużo.

Cieszę się, że poszłam z nią wczoraj na długi spacer. I nawet mi na wirująca wszędzie sierść przestała przeszkadzać. Lilka powiedziała, że odeszła z klasą i chociaż brzmi to sucho i okrutnie to tak właśnie było. Żadnych kroplówek, leków, weterynarzy i trudnej decyzji, czy łatwiej jest zwierzęciu żyć, czy lepiej je uśpić. Po prostu zaczęła się rano denerwować jak zobaczyła torbę (dzieciaki na weekend wyjechały), ja ją wypuściłam na pole, ona po dwóch minutach wróciła, z pianą na pysku, położyła się na miejscu gdzie kiedyś było jej pierwsze legowisko i po 15 minutach dyszenia serce przestało pracować. Ono było słabe, na linii miałam znajomą ze schroniska i ona mówiła: Dzwoń po veta, ale powiedziałam jej: To już jest z późno. Ona już tak sztywno rzuca łapami.

Chwilę później po dzieci przyjechał Diabli, więc zawinęliśmy psa w czerwoną narzutkę (tę samą którą uwielbiała podgryzać) i pojechaliśmy do weterynarza. Tam Sziwę zostawiliśmy.

Miała prawie 13 lat. 1-go maja miała by urodziny. Była kremowym labradorem i 100-%owym pacyfistą. Była z nami od października 2013-go roku. Trzy i pół roku. Razem ze mną w moim nowym życiu. Patrzyłam się na nią czasem i się jej pytałam: Jak się to stało, że ja mam takiego dużego psa? Dużego i pięknego psa? Przecież ja nawet nie lubię psów! A ona tylko machała ogonem. Nie zjadła chrupek z resztką wczorajszego kurczaka i nie kupiłam jej nowego legowiska, co miałam w planach. Ale myślę, że była z nami bardzo szczęśliwa.

Weekend ogarniam dom. Muszę wyrzucić legowisko, koce i psie zabawki. Smycze, szelki i resztka karmy pojedzie do schroniska. Odkurzę i wymyję wszędzie podłogi. Ale tak jak powiedziałam dzieciom, jej duch będzie na długo z nami, a jej sierść będzie z nami na zawsze 🙂

Liliana taki obrazek namalowała… Właśnie go znalazłam.

SZIWA

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s