- Mamo, a wolisz Nabukiego czy Andrzeja?
- Nabuki to świnka, Mieszko. A Andrzej?
- Andrzej to słoń.
(pogadanka o pluszakach)
<><>
Mieszko w poniedziałki bywa czasem u kolegi. Jasiek mieszka koło przedszkola, jego mama odbiera obu chłopaków i tak dwie godziny razem się bawią. Potem ja odstawiam Łuczę na pianino (panna w końcu polubiła tegorocznego nauczyciela, a to dobrze, bo gość jest naprawdę zaangażowany 🙂 i jadę po Mieszka.
Wczoraj do nich weszłam i się załamałam:
- Jak Ty robisz, że masz tak czysto? Dzieci mamy tyle samo, ale u mnie jest taki bajzel!
- Nie! Zobacz zabawki są wszędzie!
Mhm… Najbardziej dołują mnie ci co mają gromadkę jak moja (jest kilkoro takich rodzin) i w domu błysk. Zwalam to na psa i na budowę domu obok (kurz ścierany w niedzielę już dziś jest na szafkach), ale boję się, że to słabe wytłumaczenie. W domu u Jasia są ciemne podłogi bez ani jednego kłaczka i białe ściany…
Dziś jak weszłam z rynku do domu znowu mnie trzepnął ten chaos…
Umyłam zakurzone okna, wyszorowałam zabłocone podłogi i podjęłam męską decyzje. Pies na górę raczej już nie wchodzi, za to na dole jest klęska. Od dwóch tygodni ma bezwzględny zakaz wchodzenia na kanapy. Kanapa i fotel są przykryte narzutami. Ale ponieważ narzuty są pocerowane (bo ona leżąc na nich wygryzała dziury) i są w stanie opłakanym, to nie kupuję KOLEJNEJ tylko zmieniam obicie mebli. Oddaję je do do tapicera. Chciałam z tym zaczekać, aż będzie po-psie, ale NIE mogę dłużej na to patrzeć i wpisuję jako pierwszą rzecz do zrobienia w nowym roku. Czekałam, żeby suka miała gdzie leżeć, ale ma przecież legowisko, a jak wychodzę z domu to stawiam na kanapie równoważnię. System działa od dwóch tygodni i się sprawdził. Chcę też wycyklinować porysowaną podłogę. Jako drugą rzecz do zrobienia w 2017-stym. Tak żeby zdążyć przed komunią Liliany. Wtedy też wywalę dywany. Nie ma co czekać. Taki zastój i wegetacja to jest coś czego nie znoszę 🙂