energetyczny song

W Bieszczadach śnieg, w Tatrach lawiny a kot buduje sobie masę na zimę. Ja na jesieni mam górkę energetyczną, ale te poranne wstawanie boli…

Wrzucę Wam mój Power Song. To taka piosenka jaką biegacze ustawiają sobie na moment spadku formy. Większość osób ma Eye of the Tiger i już przy pierwszym bicie przyspieszają niczym Rocky.
Moja to kawałek Boney M, którego remix sprzed kilku lat też jest ok.

Klasyczny Power Song musi wywoływać jakieś skojarzenia.

Lato ’89. Kolonie w Arteku (ci co mieli rosyjski w szkole powinni ten pionierski obóz kojarzyć) Jeszcze wierzę, że biust urośnie mi bardziej. Pierwszy raz się całuję i jest tak słabo, że przez kilka lat tego nie powtórzę. Na świat przychodzą, albo za kilka miesięcy przyjdą, mężczyźni, którzy będą mi się kiedyś podobać 🙂

Tymczasem Krym, morze i delfiny. Dzień w obozie zaczynamy zariadką, czyli gimnastyką. Tysiąc dzieciaków stoi na placu i leci muzyka. Koleś, który ją puszcza to taki ciasteczkowy blondynek. I on, niczym mistrz zumby pokazuje nam co robić. A zawsze kiedy leci ten kawałek ja przestaję tańczyć. I on mi wtedy z tego mega podium grozi: Justyna, masz ćwiczyć! To taka nasza gra, bo się lubiliśmy. Myślę, że wieczorami nieźle obracał druchny (ważate) i nawet sądzę, że codziennie inną (powinien był przynajmniej). Wtedy jednak tego nie widziałam, ale wiedziałam, że na tej gimnastyce, przy tej piosence, czułam się wow. 🙂 I to jest właśnie mój Power SONG.
Smacznego! 🙂

btw. chcę takie złote spodnie



Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s