WIĘC do Torunia pojechaliśmy. Na PIERNIki 🙂 Marzyła mi się ta eskapada od dawna, a takie wolne od lekcji dni to super okazja na wycieczki. Rezerwacje zrobiłam z ponad tygodniowym wyprzedzeniem i jest to absolutna konieczność, bo odwiedzone przez nas miejsca naprawdę mają pełne obłożenie. Nocleg znalazłam na grouponie i z dzieciakami tradycyjnie wbiłam się do dwójki (dzwonię przed wykupieniem vouczera czy to przejdzie i nie zdarzyło mi się, by nie przeszło).
Było wspaniale. Miasto jest pozytywne, pełne studentów i uśmiechniętych ludzi. Czasu mieliśmy zdecydowanie za mało i wycieczkę trzeba będzie powtórzyć. Jest mnóstwo fajnych miejsc na jedzenie, śniadanie zjedliśmy w barze mlecznym, a na lunch przy planetarium wpuszczono nas 40 minut przed oficjalnym otwarciem knajpki. Spotkała nas cała masa pozytywnych i spontanicznych przygód, a atrakcje dla dzieci są pierwsza klasa!
Żywe Muzeum Piernika
Rewelacja! Razem z nami weszła ekipa gimnazjalistów, którzy byli naprawdę sympatyczni. Lilianie pomagał jakiś wyrośnięty blondas, prowadzący byli przezabawni, był wykład i były zajęcia. Do pomocy w trzymaniu misy było wyciągniętych dwóch mężczyzn „równych sobie wzrostem i siłą”, czyli jeden taki nastoletni drągal i Mieszko. Jak wydało się jak Mieszko ma na imię prowadzący wykrzyknął: Panie, Tyś mój przodek! Bo we wszystkich odwiedzonych przez nas miejsca posługiwano się staropolskim 😉 Łucja ucierała przyprawy do piernika i w Toruniu widzi SWOJE DOROSŁE życie 🙂 Będzie w w Muzeum zdobiła pierniki 😉
Potem był nocleg i śniadanie (niżej zdjęcie z cyklu „Trudne dzieciństwo”, czyli jak wygląda odrabianie lekcji w hotelu 😉
Dom Toruńskich Legend
I kolejne wspaniałe miejsce, które w formie mini-spektakli przybliża mity i opowieści o Toruniu. Zabawna była akcja jak Lilka i Mieszko mieli walczyć (bo każde dziecko jest wciągane w pokaz) o tytuł flisaka. Stanęli naprzeciwko siebie dzierżąc wiosła i stojąc na tratwach skonstruowanych jak bosu (ci co chodzą na siłownię to znają). I mieli zepchnąć przeciwnika. A oni tak stanęli i stali. I „opowiadacz” zaśmiał się i powiedział: I tak stali, a DWA LATA później ogłoszono remis :DD
I mur budowali. Mieszko jak usłyszał: BUDOWAĆ, to rzucił się jako pierwszy na ochotnika!
Jedna z tych niesamowitych przygód spotkała nas w drodze do Planetarium 🙂 Wiedziałam, że gdzieś coś okrągłe mi mignęło, więc ruszyliśmy w tamtą stronę. A to okrągłe to było więzienie. Tuż naprzeciwko Planetarium. Szły dziewczyny, szłam ja i na końcu Mieszko bawiący się swoim nowym zabawkowym nunczako. Akurat przywieźli jakiegoś niebezpiecznego więźnia. Wokół furgonetki stała w równym szpalerze duża grupa policjantów ubranych na czarno i w kominiarkach na twarzy. Spojrzałam na młodego i słuchajcie on jak to ujrzał, to aż się zmienił na twarzy… Wooww… A wtedy jeden z tych policjantów pokazał na Mieszka i krzyknął: UZBROJONY! :DD Ekstaza i podniecenie Mieszka było niewyobrażalne! :DD
PLANETARIUM
Super. I pokaz na kopule opowiadający o gwiazdach, słońcu i planetach i interaktywna sala ze sputnikiem. Zaskoczyły mnie in plus dzieciaki, które autentycznie przez cały ten czas były zainteresowane. Podobało im się, biegały, uruchamiały urządzenia, a później zahipnotyzowane oglądały film. Niesamowite.
A i jeszcze na koniec o zapleczu turystycznym miasta. Bomba! Wszędzie ulotki, mapki, a w biurze IT na rynku tłum ludzi chcących pomóc zwiedzać miasto.
Jedna myśl na temat “Pierniczyć tę mokrość i zimność…”